Uśmiechy w akcji

Opublikowano: czwartek, 05, kwiecień 2012
Odsłony: 13632

Piękną tradycją Zespołu Barlinek – Uśmiechy, stały się coroczne koncerty dla społeczności barlineckiej, odbywające się w pierwszych miesiącach roku, tym razem – 10 lutego. Nawet trudno powiedzieć, czy są to koncerty, czy wielkie widowiska, jak to określił Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Zespołu Barlinek, p. Zenon Wróblewski i miał rację, bo też zarówno treść jak i forma przerosła oczekiwania widzów, którzy przybyli do sali widowiskowej BOK w nadkomplecie.

W tym miejscu, tradycyjnie (jak na recenzję), powinienem omówić punkt po punkcie zaprezentowany program i wymądrzać się wzorem sfrustrowanych recenzentów, którzy przychodzą tylko po to, aby wyłuskać najdrobniejsze potknięcia. A przecież te zdarzyć się mogą, jeśli na scenie znajduje się ponad setka dzieci w wieku mniej więcej od 6 do 16 lat, w warunkach ograniczonych, o potrzebie których budowniczy tej sali nie zdawali sobie sprawy. Pomny na te i inne sprawy, zajmę się tym, co uczynić powinienem, czyli relacją odczuć i przeżyć estetycznych, które swoim występem zaserwowały widzom dzieci, chyba nawet nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, jakim potencjałem radości i dumy ładują serca swoich rodziców, znajomych i w ogóle społeczeństwa naszego miasta.

Tę potężną, zrobioną z pełnym rozmachem imprezę, jak za dotknięciem różdżki, pobudził do akcji zaczarowany flet. I to, co miało się stać, wcale nie było snem dziewczynki, ale autentycznym, delikatnym tańcem na palcach, niczym „liście na wietrze”. Później, już jak lawina przewijały się zgrabnie powiązane scenki z Królewną Śnieżką, taniec pingwinów, motyli i cały zestaw przygód związanych z Gargamelem, aby nastrój wprowadzić w westernowe dzieje tańcem kowbojów, Wa Wa West, a potem przerodzić się w całkiem udane Wesele Country. Ponieważ nie było to wesele góralskie, więc nie mogło trwać wiecznie i na scenie rozpoczął się zainicjowany przez uroczego Belzebuba bal szatański. Harce zaczęły wyprawiać wampiry, różne diabły i trupie szkielety (skąd u nich tyle zgrabności i wdzięku?). Ale jak to w bajkach, wszystko się musi dobrze kończyć, więc i ten blok zakończył się tańcem Urodzinki w wykonaniu 14 rozkosznych dzieciaków.

I ponownie zmiana nastroju. Oto ognistym Charlestonem popisuje się grupa starszych dziewcząt, a później w nie mniej porywającym tańcu grupa średnia dziewcząt włączyła się do zabawy. Nie brakło nawet chłopców i Blues Braders (skąd tylu chłopców?. Niedługo p. Lodzia rozpocznie chyba Taniec z Gwiazdami...). Całą tę część zakłóciło pianie koguta, które przeniosło nas w realia współczesne z pełnym zestawem kur, kaczek. Pierwszy raz widziałem, żeby kaczki tańczyły Jezioro Łabędzie(?!). Spotkaliśmy tam Koziołka Matołka ze swoimi problemami, który wprowadził nas na rynek krakowski pełen żaków, błaznów, gazeciarzy i... już nie pamiętam czego jeszcze.

Tu ze względów proceduralnych przerwę, by wspomnieć przemiły akcent, aby ustami pań instruktorek a rękami dzieci dokonać niespodziewanego wręczenia piernikowych serc, w dowód podziękowania za wspieranie działalności Zespołu UŚMIECHY, 13 osobom i instytucjom. (Chyba tylko p. Lodzia Malanowska potrafi tak przekonująco zyskiwać protektorów). Serca odebrali: p. Zygmunt Siarkiewicz, p. Brygida Liśkiewicz, p.p. Kłodowie, p. Mirosław Kaliszuk, p. Henryk Łyczek czł. Kapituły Orderu Uśmiechu). p. Zbigniew Wielgosz, p. Władysław Kmiecik, p. Jerzy Barański, p. Zbigniew Wójciński, p. Teresa Staszak, p. Mieczysław Adryjanowski, ks. Janusz Posadzy i BARLINEK S.A. Tyle gwoli formalności. Przenieśmy się z powrotem w świat tańca.

A tu korowód zapoczątkowany pięknym walcem Na stokach Mandżurii, by po chwili przejść w radosnego Konika na biegunach, a potem grupę cyrkową. Ale to nie wszystko, bo była jeszcze Kalinka i Grek Zorba w wykonaniu samych chłopców, którym udało się nie mniej wzruszyć widownię, potem był Czardasz Montiego, a ten popis brawury i kunsztu zakończył utwór Brathanków. Całość tak jak zapoczątkował, tak i zakończył czarodziejski flet. No, a potem już FINAŁ! Finał na miarę ponad setki przejętych i gorących serduszek, które przeżywały swój występ jak przystało na wielkich aktorów (niektóre dzieci występowały po raz pierwszy) razem z widownią oklaskującą ich na stojąco, a Oleńka Gałaj prezentowała realizatorów koncertu: Magdalenę Zyndę nauczycielkę tańca, choreografa, autorkę i współautorkę choreografii, Katarzynę Stanisławską – nauczycielkę tańca, autorkę i współautorkę choreografii, Leokadię Malanowską – kierownika arytystyczno-organizacyjnego zespołu, autorkę scenariusza, projektantkę strojów i choreografa – Kawalera Orderu Uśmiechu i Piotra Stanisławskiego – realizatora dźwięku i odpowiedzialnego za oprawę muzyczną widowiska. Wystrój sceny był dziełem p. Teresy Bartkiewicz, światłami operował p. Eugeniusz Skoczylas. Wymienieni zostali także: Za stroje dla Uśmiechów - Pracownia FRAJDA z Gorzowa Wlkp., AIDA z Łodzi i pracownia OHP w Barlinku

Na koniec p. Henryk Łyczek, członek Kapituły Orderu Uśmiechu z Warszawy wraz ze słowami szczerego uznania dla Zespołu BARLINEK UŚMIECHY, wręczył p. Leokadii Malanowskiej Dyplom Uznania od Kapituły Orderu i zaprosił zespół w imieniu Anny Dymnej na koncert z okazji Dnia Dziecka do Krakowa, w czerwcu br.

Teraz nastąpiła II część finału, a później przemówienia, podziękowania, słodycze dla dzieci od władz miasta, a dla twórców programu i zespołu w ogóle - kwiaty, kwiaty, kwiaty... Jako, że jestem fanem tego zespołu od samego początku jego istnienia, pozwalam sobie także serdecznie podziękować za wzruszające przeżycia.